Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Księdzem chciał zostać od dziecka. Rodzice, Piotr i Emilia, byli głęboko wierzącymi katolikami. W domu – jak wspomina – wręcz oddychało się wiarą. Jest więc bardzo zaskoczony, gdy w klasie maturalnej, dzieląc się z rodzicami swoim pragnieniem, napotyka ich zdecydowany opór. Oboje są przerażeni, ojciec niemal gniewny.
Czytaj także:
Ks. Manfred Deselaers. Niemiec, który zdecydował się żyć w cieniu Auschwitz
Twoje życie będzie ciężkie
Mimo to Romuald rozpoczyna naukę w seminarium. Pierwszy miesiąc można by nazwać miodowym. Wszystko go cieszy, wszystko interesuje. Ojciec nalega w listach na odwiedziny. W końcu którejś niedzieli przyjeżdża. Wchodzi do seminaryjnej kaplicy, klęka i zaczyna płakać. Syn nie wie, co się dzieje. Nigdy wcześniej nie widział ojca płaczącego. Pyta: „Co się stało? Czy tata chory? Czy ja robię coś złego?”. Ojciec odpowiada: „Nie robisz nic złego. Ale pamiętaj, że twoje życie będzie ciężkie”.
W czwartek po tej wizycie przychodzi wiadomość o nagłej śmierci ojca. Zawał. Po pogrzebie Romuald nie chce wracać do seminarium. Czuje się winny śmierci ojca. Matka mówi mu tylko: „Niczego nie rozumiesz, wracaj”. Rektor seminarium każe poczekać z decyzją, aż minie emocjonalny szok.
W ciągu miesiąca dochodzi do wniosku, że teraz nie wolno mu wystąpić. Mówi sobie: „To nie jest już tylko moja sprawa, to kosztuje śmierć mojego ojca. Jeśli tato bał się, że będę złym księdzem, to muszę pokazać, że będę dobrym księdzem”. Rzeczywiście, nic wtedy jeszcze nie rozumie i miną lata, zanim zacznie.
Czy ja jestem Żydem?
Lata mijają. Tuż przed święceniami okazuje się, że jego metryka chrzcielna jest podrobiona i istnieją poważne wątpliwości, czy w ogóle jest ochrzczony. To budzi wspomnienia z dzieciństwa. Jakieś krzyki, które słyszał za sobą na ulicy, pytanie znajomego ojca: „Skąd pan wytrzasnął tego Żydka?”. Nerwy ojca. I scena przed lustrem, gdy pytał mamy, czy jest do niego podobny, a ona nie chciała potwierdzić.
W czerwcu 1966 roku, mając dwadzieścia trzy lata, przyjmuje święcenia kapłańskie. Dwa lata później zaczyna studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie uzyskawszy tytuł doktorski będzie potem przez lata wykładał. Cały czas nosi w sobie pytania o swoje pochodzenie.
Prowokuje matkę, czytając przy niej na głos wojenne wspomnienia Żydów. Matka płacze. Pyta ją: „Czemu płaczesz? Czy ja jestem Żydem?”. Matka przez łzy: „A czy ja ciebie nie kocham?”. Prosi ją o prawdę i słyszy: „Miałeś wspaniałych rodziców, bardzo ciebie kochali. Byli Żydami, zostali zamordowani. Ja tylko ratowałam ciebie od śmierci”. Wreszcie poznaje swoją historię.
Czytaj także:
Uratował przed Holokaustem 669 dzieci. Oto niespodziewane spotkanie po 50 latach
Urodzony w getcie
Urodził się w lutym 1943 roku w getcie w Starych Święcianach koło Wilna. Gdy miał niespełna miesiąc, rodzona matka przyniosła go pani Waszkinelowej, prosząc, by zaopiekowała się jej dzieckiem. Waszkinelowa wzbrania się i wtedy padają słowa: „Pani jest chrześcijanką, pani wierzy w Jezusa. W imię tego Żyda, w którego pani wierzy, niech pani ratuje to żydowskie dziecko. Pani zobaczy, kiedy on dorośnie, zostanie księdzem”.
Jest 23 lutego 1978 roku. W wieku trzydziestu pięciu lat, od dwunastu lat będąc księdzem, Romuald Waszkinel dowiaduje się w ten sposób prawdy o swoim pochodzeniu, o rodzicach i starszym bracie, którzy zginęli z rąk hitlerowców i o tym, że nic o tym nie wiedząc, spełnił proroctwo swojej rodzonej matki.
Pani Emilia nie jest jednak w stanie podać mu nawet nazwiska biologicznych rodziców, którego – dla bezpieczeństwa – sama nigdy nie poznała. Duchowny pozna je dopiero za kilka lat, dzięki swojej penitentce…
Dwa nazwiska
Ta penitentka to siostra Klara Jaroszyńska z podwarszawskich Lasek, Sprawiedliwa wśród Narodów Świata, która w czasie wojny sama ratowała żydowskie dzieci. Poznawszy historię swojego spowiednika, w 1992 roku przynosi mu zdjęcie jego biologicznej matki, Batii oraz kontakt do mieszkającej w Izraelu rodziny ojca.
Jeszcze w tym samym roku ksiądz Waszkinel jedzie do Ziemi Świętej, by poznać swoich krewnych. To podróż pełna przeżyć. Stryj rozpoznaje go już z daleka – tak bardzo jest podobny do ojca. Koleżanki matki zapewniają go, że ma jej oczy.
Spotkania z żydowskimi krewnymi są wzruszające, ale i nieuchronnie pełne napięcia. Jest przecież katolickim księdzem. Głęboko wierzący stryj pyta: „Jak mogłeś? Przecież między nami jest dwa tysiące lat nienawiści!”. Ksiądz Romuald przytomnie odpowiada: „Stryju! Jakie dwa tysiące lat? Ja nie mam jeszcze pięćdziesiątki. Ty też nie masz dwóch tysięcy lat. Ja kocham ciebie, ty kochasz mnie. Jaka tu nienawiść?”. A do synagogi pójdzie? Pójdzie. Przecież Jezus chodził do synagogi, to czemu on miałby nie iść?
Historię odnalezienia i scalenia swoich dwóch tożsamości opisuje krótko i wzruszająco prosto: „Dwie mamy zawsze były przy mnie. Kiedy zabrakło mamy Waszkinelowej, zjawiła się mama Wekslerowa. Cóż mogłem zrobić? Jedynie wziąć obie mamy, przytulić do serca i nazywać się Weksler-Waszkinel”.
Czytaj także:
Jakim cudem udało się Żabińskim ocalić około 200 Żydów?
Dwie tożsamości
Po powrocie do Polski mówi o wszystkim biskupowi i nuncjuszowi. Pisze do Jana Pawła II, że chciałby dodać do swojego imienia i nazwiska imię i nazwisko rodzonego ojca. Pyta, czy może. Twierdząca, serdeczna odpowiedź papieża przychodzi w kopercie zaadresowanej: ks. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel. Tak będzie się od tej pory nazywał.
Połączenie nazwisk jest znakiem połączenia tożsamości, jakiego w sobie dokonał. Wytrwale pracuje na rzecz dialogu między judaizmem a chrześcijaństwem. Wymownymi znakami tej trudnej pracy były dwa spotkania w Auschwitz. Pierwsze z księdzem Martinem Bormanem, synem nazistowskiego zbrodniarza. Drugie z papieżem Benedyktem podczas jego pielgrzymki do Polski, na które – co ciekawe – zaprosiła księdza Romualda Żydowska Gmina Wyznaniowa.
Krzyż wpisany w gwiazdę Dawida
W 2008 roku przeszedł na emeryturę. Wyjechał na stałe do Izraela, gdzie rok spędził w kibucu. Obecnie mieszka w Jerozolimie. Pracuje w gromadzącym dane i pielęgnującym pamięć o ofiarach Szoah instytucie Jad wa-Szem. Letnie wakacje spędza zazwyczaj w Paryżu, gdzie w założonej przez kardynała Lustigera kaplicy w jednej z „zakazanych” dzielnic posługuje jako spowiednik prostytutek, narkomanów i chorych na AIDS.
W Izraelu przyznano mu status stałego rezydenta. Warunkiem uzyskania obywatelstwa jest odcięcie się od chrześcijaństwa. A ksiądz Weksler-Waszkinel nie chce i nie zamierza się od niczego odcinać. Na szyi nosi krzyż wpisany w gwiazdę Dawida. To jego los. Trudny, jak przepowiedział mu polski ojciec. Los kapłana, czyli budowniczego mostów, którego zadaniem jest jednać to, co podzielone.
Powstały o nim dwa filmy dokumentalne: „Wpisany w Gwiazdę Dawida – Krzyż” (1997) i „Na rozstaju” (2012). Od 17 marca 2017 roku Teatr Dramatyczny w Warszawie wystawia inspirowaną wątkami z jego biografii sztukę „Historia Jakuba”.
AKTUALIZACJA
W 2019 roku bohater naszego tekstu podjął decyzję o powrocie do religii swych przodków.