Madison Taylor Baez zaczęła śpiewać, gdy miała 3 latka. W nietypowym miejscu, bo przy szpitalnym łóżku swojego taty...
Tego dnia 11-letnia Madison Taylor Baez była wraz z tatą, Chrisem, na widowni America’s Got Talent. Wzruszała się, śmiała, zadziwiała oglądając występy kolejnych uczestników, gotowych spełnić swój amerykański sen. Nie wiedziała, że za chwilę i ona dostanie szansę, by stanąć na słynnej na cały świat scenie…
Z widowni prosto na scenę
Program ma nietypowy zwyczaj. W przerwie reklamowej, gdy jurorzy mają chwilę oddechu, a scenografowie przygotowują scenę do kolejnych występów, po widowni chodzi pan z „gorącym mikrofonem”. Kto chce, może zaśpiewać – tu już talent nie jest potrzebny, chodzi o dobrą zabawę i o to, by podczas pauzy umilić gościom czas.
„No to kto następny? Kto chce wystąpić?” – słychać głos zza mikrofonu. Kamery nie zostały wyłączone i nadal rejestrują to, co dzieje się na widowni. Rękę podnosi filigranowa, uśmiechnięta dziewczynka, która śmiało chwyta mikrofon. I wprawia w zdumienie nawet najbardziej srogiego jurora, Simona Cowella, który wraca właśnie zza kulis ze szklanką wody. Jak potem przyzna, w przerwie zazwyczaj wychodzi z sali, bo nie przepada za słuchaniem występów z widowni. W tym przypadku jednak… przepadł! Przepadł, słysząc dźwięki wydobywające się prosto z wnętrza tej 11-latki!
Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, jaka historia kryje się za tym potężnym, ukrytym w małej Madison głosem…