Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Tuż przed ślubem
Towarzyszyłeś kiedyś pannie młodej podczas przygotowań w dniu ślubu? A może pamiętasz siebie z tamtej chwili? Jeśli tak, z pewnością w twojej pamięci rysuje się obraz przepełnionej emocjami kobiety, kiedy to w ferworze szykowania się do ceremonii na przemian żonglują w niej szczęście, podekscytowanie i stres.
Tego dnia w oczach pewnej kobiety zamiast łez wzruszenia, stały łzy smutku. Widać było, że tej nocy nie spała najlepiej. A może w ogóle nie spała? „Co się dzieje?” – usłyszała pytanie od mamy. „Nie wiem. Naprawdę nie wiem… Mam mętlik w głowie. Ale może od dzisiaj… Może od dzisiaj coś się zmieni”. Wzięła głęboki oddech, przejrzała się w lustrze i z półuśmiechem przyglądała się sobie w białej sukni. Włożyła biżuterię, buty. „Chyba jestem gotowa”. Chyba…
Spotkałam ją po kilku miesiącach. „Co słychać? Jak się czujesz w roli żony?” – zapytałam radośnie. „Wiesz, ok, chyba wiele się nie zmieniło” – odpowiedziała i szybko zmieniła temat. Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę i zauważyłam, że jedna rzecz się nie zmieniła na pewno – jej oczy. Były dokładnie takie same jak podczas przygotowań do ślubu.
Nowa droga życia?
Najczęstszym życzeniem dla pary młodej jest powiedzenie „wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia”. I rzeczywiście o ślubie tak myślimy – jako czymś nowym, przemieniającym nasze życie. Wejście w małżeństwo niesie bowiem za sobą liczne nowości, które nie były naszym udziałem wcześniej, ale w dużej mierze nie tyle jest zupełnie nową drogą, lecz kontynuacją starej, gdzieś za nowym, wielkim skrzyżowaniem.
Wybieramy kierunek „małżeństwo”, podziwiamy nowe krajobrazy, zatrzymujemy się po drodze na różnych stacjach – ale obok nas jest dokładnie ta sama osoba, którą wybraliśmy jako towarzysza naszej wielkiej podróży. A razem z nią jej wady i zalety, nawyki i skłonności, charakter, osobowość i wszystko to, co było między nami, jeszcze zanim powiedzieliśmy „ja biorę ciebie”.
Czy naprawdę jakoś to będzie?
Czasami wchodzimy w związek i z pozoru wszystko wydaje nam się w porządku. Bywa jednak, że próbujemy zepchnąć na boczny tor naszych myśli trudności, które pojawiają się między nami. Może lekceważmy pewne cechy. Może brak jest zgodności w hierarchii wartości, szczególnie tych fundamentalnych. Może mamy zupełnie inne podejście do wiary i Kościoła. Może kątem oka dostrzegamy uzależnienia. W danym momencie wydaje nam się, że „jakoś to będzie”, że jakoś to sobie poukładamy.
Aż pewnego dnia budzimy się obok siebie jako dwie różne osoby, z zupełnie inną wizją naszej wspólnej rzeczywistości. Ranimy się wzajemnie, bo nie potrafimy przepracować tego, o czym kiedyś milczeliśmy, o czym być może woleliśmy nie rozmawiać, nie rozgrzebywać. A te zepchnięte niegdyś tematy urosły tak bardzo, że przygniatają nas i niszczą naszą relację.
Znak zapytania
Podam ci przykład z życia wzięty. Pewien chłopak zapytał swoją dziewczynę: „Czy gdybyś została zgwałcona i gdybyś zaszła w ciążę, to czy chciałabyś to dziecko urodzić?”. „Nie zabiłabym tego dziecka” – odpowiedziała. „No widzisz, bo ja bym go nie chciał. Nie chciałbym żebyś je urodziła” – usłyszała odpowiedź zwrotną. Po tej rozmowie poszli do kina. Ale ona nie była już w stanie myśleć o niczym innym.
Wydaje się, że to tylko czysto teoretyczna rozmowa. Ale czy to nie mówi już dużo o relacji tych dwojga? Czy ten związek ma jakąś przyszłość, skoro dwie osoby mają zupełnie różne podejście do tak ważnego tematu?
Czasami między słowami dostajemy od drugiej osoby pewne sygnały, które stawiają znaki zapytania nad naszym związkiem. Bywa, że są to drobnostki, ot, wieczny bałagan w jego samochodzie. Ale czasem to naprawdę fundamentalne kwestie – bliskie i ważne naszemu sercu.
Rachunek serca
Dlatego kiedy te znaki zapytania się pojawiają, trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć, czy ja z kimś takim pragnę założyć rodzinę? Czy chcę, żeby to był mój mąż, moja żona, ojciec czy matka moich dzieci? Czy chcę, żeby moje dzieci czerpały treści, które ja teraz dostrzegam w tej osobie?
Nikt z nas nie jest idealny. Dlatego, wchodząc w poważny związek, warto dobrze przeanalizować słabe punkty naszej drugiej połowy i nie udawać, że ich nie ma, ale zmierzyć się z nimi. Trzeba zdroworozsądkowo rozważyć w swoim sercu, czy przyjmuję tę osobę taką, jaką jest, od A do Z, i czy jestem w stanie kochać ją i jej słabości przez całe życie.
Czytaj także:
Zaskakujące wyzwanie, przed jakim stają mężczyźni tuż po ślubie
Czytaj także:
Utrzymanie przyjaźni po ślubie – mission (im)possible?