Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Gareth Jones. Młody, inteligentny, doskonale zorientowany w sytuacji politycznej na świecie. Poliglota. Doradca byłego premiera Wielkiej Brytanii Lloyda Georga. Specjalista ds. Rosji. Po tym, jak brawurowo opisał swoje spotkanie z Adolfem Hitlerem, zaraz po przejęciu przez niego władzy w 1933 r., jego artykuły publikują najlepsze tytuły prasowe.
Głód na Ukrainie? To tylko plotki!
Coś zaczyna jednak zgrzytać. Gareth ma wątpliwości, a jak mówi, nie lubi sytuacji, kiedy ma więcej pytań niż odpowiedzi. Na świecie szaleje kryzys. Jedynym krajem, którego nie dotyka – oficjalnie – jest… Związek Radziecki, który się modernizuje. A przecież wartość rubla spada. Jones dziwi się, jak to możliwe. Skoro trudno znaleźć mu odpowiedź na odległość, bazując na oficjalnych raportach, postanawia jechać do Rosji.
To podróż jego życia. Marzy o niej od dawna. Także ze względu na rodzinne sentymenty. Dociera do Moskwy, gdzie okazuje się, że… nie może poza nią wyjechać. Zagraniczni korespondenci nie mogą swobodnie podróżować po kraju, nie wspominając już o Ukrainie. A to jest właśnie miejsce, które Garetha interesuje najbardziej – chce zobaczyć słynne fabryki traktorów.
Jones odbywa oficjalne spotkania z dyplomatami, korespondentami zagranicznych gazet. Uczestniczy w przyjęciach. Wszędzie słyszy to samo. Doniesienia o głodzie to plotki. Owszem, plan pięcioletni napotyka trudności, może gdzieś brakuje towarów, ale głód? Bez przesady. To samo powtarza autorytet, jeśli chodzi o sprawy Rosji, Walter Duranty, od lat rezydujący w Moskwie, nagradzany i ceniony korespondent „The New York Timesa”, laureat Pulitzera.
Zupa… z brata
Garethowi trudno w to uwierzyć. Owszem, jego stosunek do polityki Stalina z początku nieco przychylny ewoluuje, kiedy na własne oczy widzi, jak wygląda komunistyczny postęp, równość, nowoczesność… Cudem udaje mu się uzyskać zgodę na podróż na na Ukrainę, oczywiście z przydzielonym „opiekunem”. Jonesowi nie brak odwagi, a raczej brawury, zrywa się ze smyczy, żeby na własną rękę poznać sytuację w kraju.
Zderzenie z rzeczywistością jest okrutne. Podróżując w wagonie z biedakami, Gareth wyciąga pomarańczę, obiera ze skórek, ciska je w kąt. Na obierki rzucają się wygłodniali współpasażerowie. Przy ulicach, wzdłuż torów widzi leżących w śniegu ludzi. Zamarzniętych. Nikt nie zbiera ciał. Ważniejsze są dostawy, który muszą wyjść na czas. Załadunek zboża trwa bez przerwy. Noszący worki chłopi ledwie trzymają się na nogach. Ma je nosić też Jones, ale zadaje za wiele pytań i zostaje uznany za szpiega. Ucieka. Tak trafia na ukraińskie wsie.
Są wyludnione. Jones wchodzi do kolejnych chat, w których nikogo nie ma. Wygląda to tak, jakby mieszkańcy z dnia na dzień porzucili gospodarstwa i… wyparowali. W jednej z chat odkrywa, że są – nieżywi leżą w łóżku. Inne trupy widzi na drogach. Ci, którzy jeszcze żyją, zbierają zwłoki na wóz. Spotyka też dzieci. Śpiewają o głodzie. A potem okradają go z resztek chleba. Inne częstują go zupą. Zdumiony, nie może pojąć, skąd mają mięso. Wasz brat poluje? – dopytuje. Odpowiedź jest porażająca.
„Obywatel Jones” – życie milionów czy polityczne sojusze?
Samowolne „zwiedzanie” Ukrainy szybko się kończy. Jones zostaje pojmany, wydaje się, że to koniec. Jednak nie, wraca do Wielkiej Brytanii. Pod warunkiem. Na Ukrainie nie ma głodu. Nie widział trupów, aktów kanibalizmu. Plan pięcioletni jest wspaniały, podobnie jak komunizm. Oficjalny przekaz – tylko taki może znaleźć się w jego tekstach. Gwarancją są zakładnicy – inżynierowie z brytyjskich koncernów, którzy zginą, jeśli Jones złamie warunki uwolnienia.
Świadomość, że życie straci sześciu niewinnych ludzi przytłacza. Ale na szali jest życie milionów ludzi, w tym dzieci, równie niewinnych, które umierają każdego dnia i tygodnia, bo taka jest wola Stalina, bo nie wycofa się z planów, nie zrezygnuje z dostaw dla Zachodu, w zamian za które finansuje industrializację radzieckiego imperium. Jones, naoczny świadek tragedii Hołodomoru, nie waha się.
Ale i tu napotyka trudności. Politycy, dyplomaci nie bardzo chcą go słuchać. Jones jest dyskredytowany. Nie może pojąć, dlaczego dla dysydentów ważniejsze niż życie milionów ludzi, są polityczne sojusze. Jasne, sytuacja na świecie jest napięta, ale zamykanie oczu nie jest rozwiązaniem. Podobnie, jak nie rozumie Duranty’ego, który wie, co się na Ukrainie dzieje, ale jego działalność ogranicza się do bycia tubą propagandową Stalina. Gareth daje mu kawałek kory, którą jadł na Ukrainie, którą – obok zgniłych resztek jedzenia, myszy, wiewiórek czy koni, jedzą głodujący. W końcu zboże, „złoto Stalina”, w ramach umów trafia na Zachód.
„Obywatel Jones” Agnieszki Holland. Cena prawdy
„Obywatel Jones” Agnieszki Holland to nakręcona z rozmachem opowieść o człowieku, który odważył się zapłacić za prawdę najwyższą cenę. Jego relacje stały się inspiracją do powstania „Folwarku zwierzęcego” George’a Orwella. Film, blisko dwugodzinny, trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Tym bardziej, że Gareth Jones to autentyczna postać, której życiorys porywająco opisał Mirosław Wlekły (książka ukazała się nakładem Znaku). Porywająco, bo autor pokazał wszystkie drobiazgi i niuanse w życiu Jonesa, na które – z oczywistych względów – nie ma miejsca w filmie fabularnym (który też nie jest odtworzeniem życia Jonesa 1:1), a które rzucają nowe światło na wybory bohatera (co więcej, Wlekły jedzie na Ukrainę, by przemierzyć trasę Jonesa).
Wybory, właśnie. Można uznać, że Jones miał łatwiej. Nie ryzykował wiele, nie miał rodziny. Można uznać, że obraz Holland to wielkie kino, ale przecież pokazuje historię, zamknięty etap. Ale to byłoby jedynie powierzchowne odebranie „Obywatela…”. Bo film, choć o historii sprzed blisko stulecia, skłania do wielu pytań. Bardzo aktualnych. Nie tylko dziennikarzy, ludzi mediów, na ile bezstronnie i rzetelnie wykonują swoją pracę.
Ale pytań o prawdę i o to, jaką cenę jesteśmy w stanie za nią zapłacić. O prawdę przez „P”, kiedy mowa o wielkiej historii i losach milionów ludzi. Ale i tę „mniejszą”, codzienną prawdę. Ile jesteśmy w stanie zaryzykować, kiedy komuś obok dzieje się krzywda? Czy odważymy się powiedzieć o tym głośno? Czy w imię sojuszów, przyjaźni, dla wygody lepiej będzie udawać, że się tego nie widzi?
„Obywatel Jones”, reż. Agnieszka Holland, Kino Świat
„Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo”, Mirosław Wlekły, Znak 2019
Czytaj także:
„Bóg jest naturą. A natura jest pięknem”. Poruszający film o Van Goghu
Czytaj także:
„Ikar. Legenda Mietka Kosza” – poruszający film o niewidomym geniuszu fortepianu
Czytaj także:
Ludobójstwo przez zagłodzenie. Czym był Wielki Głód na Ukrainie?