67-letni Lorenzo Del Tosto co roku odbywa szczególną pielgrzymkę, by uczcić pamięć Rossany, swojej towarzyszki życia, która nie zdołała zrealizować swojego marzenia, jakim było przejście Camino Santiago de Compostela.
Z Canterbury do Rzymu – to cała trasa tzw. via Francigena, którą przeszedł w 2,5 miesiąca z miłości do żony. Rossana zmarła trzy lata temu, w 2015 roku.
„Jej marzeniem było przejście Camino Santiago de Compostela. A ja, który nigdy nie chciałem się na to zgodzić, po jej śmierci postanowiłem uczcić jej pamięć, odbywając co roku taką pielgrzymkę wiary. W tym roku była to cała trasa via Francigena, 2100 km w 76 dni” – wyjaśnia pochodzący z Viterbo, 67-letni Lorenzo Del Tosto, który kilka dni temu dotarł do Watykanu wraz ze swoim przyjacielem Massimo – towarzyszem w czasie tej długiej podróży.
Lorenzo i Massimo wyruszyli z Canterbury 26 maja, w dniu św. Augustyna, który tę samą trasę przemierzył 1400 lat temu. Tak zaczęła się trwająca 76 dni przygoda, która wiodła przez cztery różne kraje. Odcinki mierzące po 50 km. Zaledwie 4 dni odpoczynku. Przebyli klify Dover i Pas-de-Calais, a także pełne kurzu wsie w Belgii i północnej Francji.
Z ziemi flamandzkiej do Alp
Zasmakowali we flamandzkiej ziemi w Arras, które wciąż nosi w sercu ślady wojny, a także w Reims (na zdjęciu), zmierzając coraz bardziej na południe. Tam pojawiają się słynne białe kalie i krzewy lawendy, których przybywa, w miarę jak zbliżają się do bram alpejskiego miasteczka Besançon.