1941 r. Nad ranem Nońcia biegnie do taboru co sił. Dzień wcześniej poszła do wioski powróżyć: jednemu obiecać miłość, drugiego ostrzec przed brunetem w kraciastej koszuli. Dostawała za to trochę jajek, ziemniaków, czasem bimbru. Gdy wracała, ktoś ją dojrzał. „Nie idź tam” – krzyknął. I ukrył w stodole.
Zginęli wszyscy – rodzice, rodzeństwo, krewni. Razem ok. 80 osób. Na zakrwawionej ziemi leżą resztki kolorowych spódnic, brezentu, chustek. Z całego taboru zostaje ona, 15-letnia Alfreda Markowska, zwana Nońcią i jej mąż Jan (dla swoich Gucio), który przed masakrą wyjeżdża do Rozwadowa. Nońcia traci chęci do życia. Postanawia jednak, że zakasa rękawy i sobie ten swój tabor odbuduje.
Dzieci spod spódnicy
Alfreda Markowska rodzi się ponoć 10 maja 1926 r. w wędrownym taborze cygańskim w okolicach Stanisławowa. Ponoć, bo Romowie żyją dniem dzisiejszym i wagi do dat nie przywiązują. Jej ojciec zajmuje się hodowlą koni, a matka wychowywaniem dzieci, gotowaniem i wróżbiarstwem. Po wybuchu II wojny światowej cały tabor ucieka przed Armią Czerwoną. Kolorowe wozy jadą na tereny okupowane przez Niemców, w pobliże Białej Podlaskiej.
![](https://pl-staging.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2017/02/web-diana-budisavljevic-wikipedia.jpg?w=300&h=169&crop=1)
Czytaj także:
Pielęgniarka, która uratowała kilkanaście tysięcy kobiet i dzieci
Po mordzie w 1941 r. Alfreda trafia do Lublina, Lwowa i prawdopodobnie Bełżca. W końcu jedzie do Rozwadowa i razem ze swoimi rozpoczyna pracę na kolei. Konserwują urządzenia, kładą szyny. Dzięki kupionym dokumentom nie grozi im łapanka.
Któregoś dnia Nońcia słyszy o pacyfikacji niedalekiej wsi. Bez zastanowienia wsiada w pociąg i jedzie sprawdzić, czy nie ocalało jakieś dziecko. Od tej pory zwozi do swojej „bazy” maluchy, które przetrwały masowe egzekucje. Jeśli trzeba, ukrywa je pod spódnicą, jak kwoka. Dzieci są i żydowskie, i romskie, i polskie. Po wojnie nawet niemieckie.Nie ma to dla niej znaczenia – dziecko to przecież dziecko.
Załatwia im fałszywe dokumenty, czasem znajdzie ich krewnych albo rodzinę chętną na przygarnięcie sieroty. Tym, które zostają z nią na dłużej, oddaje całe serce.
![Babcia Nońcia. Historia Alfredy Markowskiej, która uratowała ok. 50 dzieci](https://pl-staging.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2017/07/alfreda-markowska.jpg)
Karol, czyli Parno
Jest noc. Wagony bydlęce wtaczają się na stację. Zaczyna się oczyszczanie, czyli wyrzucanie ciał tych, którzy nie dotrą już do Auschwitz. Większość żywych zginie w Zigeunerlager, „obozie cygańskim”. Nońcia odruchowo wyciąga ręce. Ktoś podaje jej małego Parno. Kładą się razem pod pociągiem, a potem prędko uciekają. W ubranku chłopca Alfreda znajduje kartkę z adresem jego babci. Nońcia prosi, by ktoś napisał za nią list. Sama nie umie. Kilka dni później po chłopca przyjeżdża ojciec, razem z wujkiem ubranym w mundur – wielu Sinti służy w Wehrmachcie. Mały Parno żyje z dziadkami w Wielkopolsce. Po latach przyłącza się z powrotem do taboru Nońci. Czyta jej Sienkiewicza. Mówi potem, że Alfreda urodziła go po raz drugi. Parno zostaje sławnym rzeźbiarzem, poetą, prozaikiem, twórcą pierwszego w Polsce elementarza dla dzieci romskich. Polacy zapamiętają go jako Karola Gierlińskiego (1938-2015).
![](https://pl-staging.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2017/03/web3-cyganie-taniec-reporter.jpg?w=300&h=169&crop=1)
Czytaj także:
Fantastycznie mieć Cygana za sąsiada! Co jest mitem, a co prawdą o Romach?
To tylko jedno z dzieci Alfredy Markowskiej. Ile ich ratuje? Nie wiadomo. Nie umie pisać – nie prowadzi więc notatek jak Irena Sendlerowa. Nie opowiada też o tym nie-Cyganom, nie chwali się. Ani nie stara się tego specjalnie zapamiętać. Szacuje się, że jest ich ok. 50. Może mniej, może więcej…
Serce dla każdego
W 1944 r. Rozwadów trafia w ręce Armii Czerwonej. Nońcia ucieka z mężem i dziećmi na ziemie odzyskane. W 1964 r. Romowie dostają nakaz osiedlenia się. Nońcia i Gucio budują więc dom pod Poznaniem.
Alfredaratuje koty. Któregoś dnia Gucio nie wytrzymuje i wywozi kilkanaście z nich za miasto. Nim wróci, koty są z powrotem w domu. Nońcia nie umie trzymać serca dla siebie. Rozdaje je, każdemu po kawałku. Dla wszystkich wystarcza. Po śmierci męża przenosi się do Gorzowa Wielkopolskiego. W lipcu 2017 r. dostaje honorowe obywatelstwo tego miasta.
![](https://pl-staging.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2017/03/web3-antonina-jan-c5bcabic584scy-zoo-azyl-east-news.jpg?w=300&h=169&crop=1)
Czytaj także:
Jakim cudem udało się Żabińskim ocalić około 200 Żydów?
Babcia Nońcia ma też Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Jedzie odebrać go w 2006 r. z rąk Lecha Kaczyńskiego. Nie jest to dla niej przyjemne, bo nie lubi być na świeczniku. Ale nie chce też robić nikomu przykrości. Prezydent mówi: „Jeżeli dziś istnieje naród żydowski, jeżeli istnieje naród romski, to tylko dzięki takim ludziom, jak Pani”.
Nońcia do ostatnich dni rzadko wychodziła z domu, była już schorowana. Najlepiej czuła się z dziećmi przy spódnicy. Kiedy słyszała, że komuś urodziło się kolejne, płakała ze szczęścia. W nocy często przypominała się jej wojna, chciała uciekać. Tęskniła za lasem. Bo tak naprawdę tam zostało jej serce. Zmarła 30 stycznia 2021 roku.