Sadie i Jarvis po wielu miesiącach starań wciąż nie mogli doczekać się potomka. Pewnego dnia nieoczekiwany telefon od przyjaciółki zmienił ich życie.
„Kiedy mój mąż Jarvis i ja byliśmy w trakcie leczenia niepłodności, moja najlepsza przyjaciółka zapytała, czy kiedykolwiek rozważałabym adopcję. Powiedziałam, że oczywiście, myśląc, że to hipotetyczna sytuacja” – opowiada Sadie Sampson.
Jarvis i Sadie Sampsonowie mówią, że ich rodzina zbudowana jest na solidnym fundamencie miłości, a nie więzów krwi. Małżonkowie są rodzicami adopcyjnymi trójki dzieci. „Próbowaliśmy wszelkich porad, od przyjaciół, rodziny i nieznajomych, i nic nie pomagało. Przez wiele miesięcy staraliśmy się o dziecko, modliliśmy się i czekaliśmy. Miesiąc po miesiącu” – tłumaczy para.
Wystarczył jeden telefon
Jednak zamiast upragnionego potomstwa, para miała za sobą mnóstwo wykonanych testów ciążowych z negatywnymi wynikami. Małżeństwo odwiedziło wielu lekarzy.
Pewnego dnia przyjaciółka Sampsonów zadzwoniła do nich z pytaniem, czy przez jakiś czas chcieliby wychowywać małe dziecko. Okazało się, że kobieta będąca w ciąży chciała oddać chłopca do rodziny zastępczej lub do adopcji. Pomimo tak wielkiego pragnienia posiadania dziecka, małżonkowie wahali się z podjęciem ostatecznej decyzji. Nie byli pewni, czy będą w stanie zająć się czyimś dzieckiem. Biologiczni rodzice zachęcali ich do adopcji, zależało im na tym, aby stworzyć maleństwu spokojny i bezpieczny dom. Sadie nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Kobieta w końcu miała szansę być mamą.
Przez cały proces adopcji Sampsonowie byli poddenerwowani, martwili się bowiem, że biologiczni rodzice dziecka zmienią zdanie. Nie było powodów do niepokoju. Chłopczyk urodził się w otoczeniu rodziców biologicznych i adopcyjnych. Nadano mu imię Ezra.