Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 29/03/2024 |
Aleteia logo
Dobre historie
separateurCreated with Sketch.

Serce rozdarte przy pustej kołysce. „Po śmierci syna Bóg dał mi odczuć swoją nieskończoną bliskość”

drewniana pusta kołyska

Photo Spirit | Shutterstock

Petra Duhannoy - 25.09.22

Poczułam w sercu spokój, całkowitą miłość i akceptację. Miałam wrażenie, że spada zasłona z niebios, że jestem tak blisko syna i Ojca.

Kiedy mówię „miłosierdzie Boże”, mam na myśli całą łaskę, którą Pan wylał na nas w naszej największej potrzebie. Jego niewzruszona i łagodna pociecha, Jego obecność zawsze i wszędzie, Jego troska o nas, która widoczna była w modlitewnym wsparciu, to tylko niektóre z łask. Wszystko to było miłosierdziem Ojca, objawiającym się i rozdzielanym bez granic.

Trzy lata temu, jako młodzi rodzice, poczuliśmy Bożą obecność przy narodzinach naszego syna. Wielka radość z noworodka, ogromna wdzięczność i zachwyt nad cudem życia. Wpatrując się w śpiące dziecko, często zadawałam sobie pytanie, jakie przesłanie to dziecko przynosi mi z nieba.

Ostatni pocałunek

Dwa miesiące po porodzie mój mąż wybrał się z naszym synem na spacer. Piekłam ciasteczka i mąż przyniósł mi dziecko do ucałowania. Gdybym wiedziała, że to ostatni pocałunek… Dzięki Bogu za Jego mądrość, że nie pozwala nam znać przyszłości. Nie dałabym rady, a tak Bóg zorganizował wszystko w odpowiednim czasie.

Później, gdy mąż chciał go w czasie spaceru wziąć na ręce, nasz synek już nie oddychał. Zasnął… Tak po prostu, spokojnie, obok ojca, na łonie wspaniałej przyrody. Mimo reanimacji wrócił do Stwórcy, od którego przyszedł. Czas stanął dla mnie w miejscu, trudno mi było patrzeć, jak świat kręci się dalej, a jego nie ma.

Wszystkie moje myśli zaprzątała tylko nagła śmierć naszego zdrowego dziecka. Nie interesowała mnie przyczyna śmierci, której zresztą lekarze nie mogli znaleźć. Wydawało mi się, że lepiej, że Bóg w swojej niepojętości nie pozwala nawet medycynie objawić wszystkich swoich dróg.

FERTILITY

Rozdarte serce przy pustej kołysce

Po pierwszych kilku dniach ogarnęła mnie fala wszelkiego rodzaju uczuć, myśli, wątpliwości. Uderzyło to we mnie z całą siłą. Wrażenie, że tonę, ogromny ból i rozdarte serce przy pustej kołysce. Nasza rodzinna idylla pękła jak bańka; syn odszedł.

Ale Ojciec był tam… Jego obecność czułam bardzo mocno. Nie tylko mnie wspierał, ale również prowadził. Uczył mnie i mojego męża, jak pozostać razem. Jak pozwolić drugiej osobie przeżyć żałobę na swój sposób. Mówił do mnie szeptem i bez słowa ocierał łzy.

W swoim miłosierdziu zesłał nam wiele cennych osób. Księdza, który dodawał nam odwagi i wskazywał nam drogę, psycholożkę, silne wsparcie w chrześcijańskiej grupie psychoterapeutycznej. I wszystkich innych ludzi, którzy modlili się za nas. Przez nich miłosierdzie objawiało się tak mocno i aktywnie, że bałam się, co będzie, gdy wsparcie modlitewne się skończy.

W tym czasie również zły duch próbował wejść w moje życie z obwinianiem, z tymczasowym nieakceptowaniem męża, z odrętwieniem. Dzięki doskonałym radom księdza zawsze staraliśmy się odepchnąć to od siebie i zakończyć podziękowaniem za naszego syna i wszystko, co z nim przeżyliśmy. Czerpaliśmy ze „skarbczyka”, który był otwarty tylko dwa miesiące. Ale piękne wspomnienia z tamtego czasu pomagały nam przezwyciężyć rozpacz. W ten sposób Pan obronił nas przed strzałami zła, umocnił nas i utwierdził w niezłomności.

Przeczucie nieba

Patrząc wstecz, nie czułam wtedy złości na Boga, choć wiem, że byłoby to normalne. Moja relacja z Bogiem i wszystkim, co nadprzyrodzone, ze stworzeniem, była bardzo silna w pierwszych miesiącach po śmierci syna. Wszystko było boskie, stworzenie emanowało wyjątkowymi odcieniami. Poczułam w sercu spokój, całkowitą miłość i akceptację. Miałam wrażenie, że spada zasłona z niebios, że jestem tak blisko syna i Ojca.

Jakkolwiek dziwnie to brzmi… brakuje mi teraz tego czasu łaski. Taka piękna i silna relacja z Bogiem miała miejsce po odejściu syna. Co za łaska! Tylko to powracające pytanie „dlaczego?” musiałam i nadal muszę odpędzać.

W trudnym okresie po stracie nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek może być tak pięknie, jak w pierwszych dwóch miesiącach z moim pierworodnym synem. To był naprawdę mój najlepszy czas. Przy maluchu, kiedy Bóg pochyla się tak nisko.

Ale Ojciec ma naprawdę genialny plan, doskonały, pozbawiony błędów. I tak w odpowiednim czasie dał nam kolejne dziecko. Jaka to była łaska i szczęście, gdy Pan wraz z pojawieniem się kolejnego syna znów wywołał uśmiech na mojej twarzy. Poprzez mojego syna Jego miłosierdzie każdego dnia wypełnia moje serce wdzięcznością. Myliłam się zakładając, że nie przeżyję więcej tak pięknych chwil, jak te z moim pierworodnym. W swoim miłosierdziu i miłości daje mi najpiękniejsze życie.

Wdzięczna za pełnię życia

Pan cudownie kierował naszym życiem, gdy było ono trudne, ale i pełne łaski.

Jestem mu wdzięczna, że nadal jestem żoną, że z mężem jesteśmy razem, mimo doświadczenia, które mogło nas rozdzielić. Jestem Bogu wdzięczna za to, że uczy mnie wdzięczności za to doświadczenie, za powrót syna do Niego. Jestem wdzięczna, że to wszystko zrobił i nadal robi dla nas, bo bez Niego bym nie przeżyła. Nie tylko pomógł mi przeżyć, ale w ogromie swojego miłosierdzia pozwolił mi żyć w pełni. Cała ta wdzięczność, którą czuję, jest Jego owocem.

A o tym, że jest naprawdę szczodry w swoim miłosierdziu, świadczy nasze oczekiwanie na kolejny dar – trzecie dziecko. Oczekujemy właśnie narodzin i zwracamy się do Niego, aby określił moment, w którym będziemy mogli spojrzeć w oczy Bożemu cudowi.

Tags:
dzieciśmierćwiara
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail