Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Charlie Rousseau urodziła się bez jednej ręki, z drugą ręką zdeformowaną oraz nie w pełni wykształconymi kończynami dolnymi. Kiedy Charlie była nastolatką, matka powiedziała jej, że niepełnosprawność jest spowodowana nieudaną aborcją. Lekarz miał powiedzieć rodzicom Charlie, żeby zatrzymali dziecko, mimo że proces aborcji już był w toku. Małżonkowie mogli iść z tym do sądu, jednak nie chcieli tego zrobić – wzięli pod uwagę to, że mieszkali w malutkim mieście.
“Moja matka zdecydowała się na aborcję, ale coś poszło źle. Moi rodzice wierzyli, że robienie z tego wielkiej sprawy zrujnuje moje życie, ponieważ ta historia będzie ze mną już na zawsze” – mówi Charlie portalowi FEMAIL.
„Będę żyła i ludzie będą mnie kochać”
Rousseau mówi, że nigdy nie odczuwała tego, że jest inna od rówieśników. Matka dawała córce wolność i nie ograniczała w codziennych zadaniach. Charlie przyznaje, że jej dzieciństwo było spokojne i szczęśliwe. Problemy zaczęły się w wieku nastoletnim. Dziewczyna wątpiła w siebie i miała niskie poczucie własnej wartości.
„Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że jestem niepełnosprawna, dopóki nie skończyłam 16 lat. Moi rodzice wysłali mnie do normalnej szkoły i miałam normalnych przyjaciół. Miałam silny charakter, więc dobrze się wpasowałam” – opowiada portalowi Times Now.
Znajomi Charlie chodzili na randki, koleżanki spotykały się z chłopakami, a ona martwiła się, czy ktoś się w niej zakocha. „Kiedy chłopcy próbowali mnie pocałować, musieli się schylić, wtedy naprawdę pomyślałam: Czy kiedykolwiek będę miała chłopaka?” – tłumaczy 25-latka.
Dziewczyna z dobrymi wynikami zakończyła edukację. Dostała się też na wymarzone studia. Wtedy też postanowiła zbudować swoją pewność siebie i poczucie własnej wartości. „Zdecydowałam, że będę miała chłopaka, będę żyła i ludzie będą mnie kochać” – mówi Charlie.