Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 29/03/2024 |
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Oto jak „po Bożemu” wybieraliśmy imię dla naszej trzeciej córeczki. Z pomocą św. Maksymiliana!

jak wybrać imię dla dziecka

fot. Marek Bazak / EastNews | New Africa / Shutterstock

Jarosław Kumor - 13.07.22

Jej przykład pokazuje nam, że w życiu duchowym nie musi być spektakularnie. Niech będzie prosto i zwyczajnie – małymi krokami w stronę świętości.

Imię dla córki: nie było pomysłu

Nasza pierwsza córka dostała imię dość szybko po poczęciu. W ruch poszedł jakiś świecki spis imion, wstępny wybór, a potem zerknięcie w życiorys patronki – w zasadzie formalność, bo znaliśmy już trochę św. Kingę i jedynie utwierdziliśmy się w decyzji.

Wybór imienia drugiej córki był prosty. W wielu rodzinach, o których słyszałem, była taka sytuacja. Umiera babcia i jednocześnie poczyna/rodzi się wnuczek lub wnuczka. Od razu więc było wiadomo, że jeśli będzie dziewczynka to na pewno Zosia. I jest.

Kiedy natomiast pojawiła się trzecia ciąża, kompletnie nie było pomysłu. A właściwie – były moje pomysły, które spotykały się z wymownym wzrokiem mojej żony

Kiedy dowiedzieliśmy, że to córeczka, gonitwa propozycji lekko przyspieszyła. Jako, że moja żona pracuje w szkole, przegląd imion był obfity… niestety. Był to istny festiwal skojarzeń, który eliminował każdą propozycję. Alicja, Karolina, Marysia, Agata… Nie. Dlaczego? Bo kojarzy się tak czy inaczej.

Ktoś powie, że to nie powód, ale w tamtym czasie trudno nam było od tego uciec. Poza tym ciągle mieliśmy w głowach jakiś dziwny niedosyt. Tak jakby Pan Bóg miał swój pomysł i czekał z jego ujawnieniem.

Bł. Marianna: podpowiedział św. Maksymilian

Z jednej strony analizowaliśmy temat, bo zwłaszcza moją żonę męczyły “imienne” dyskusje wśród rodziny i znajomych. Z drugiej nie była to sprawa pierwszoplanowa i mieliśmy przekonanie, że patronka się znajdzie. Widocznie siedzi gdzieś cicho i w swoim czasie wyjdzie z cienia. Wyszła tuż przed porodem i jest – bł. Marianna Biernacka.

Jak się to stało? Za każde z naszych dzieci przed narodzinami modliliśmy się w jakiś inny sposób. Najpierw różaniec, potem Koronka do Bożego miłosierdzia, a w przypadku trzeciej córeczki była to litania, ale do męskiego patrona – św. Maksymiliana.

Hmm… dać córce na imię Maksymiliana? Chyba lepiej nie. Moja żona zaczęła się wczytywać w życiorysy mniej znanych polskich świętych i błogosławionych i uderzył ją fakt, że Marianna Biernacka oddała życie w podobnych okolicznościach, co św. Maksymilian. Nie była w obozie, ale w czasie II wojny światowej też poszła na śmierć za drugiego człowieka – za swoją ciężarną synową.

Wszelkie wątpliwości odeszły. Swoją drogą negatywnych skojarzeń nie było, bo jedyna Marianna, jaką znaliśmy, to pewna siostra zakonna, która zawsze była dla nas uosobieniem radości i życzliwości. A kiedy jeszcze dotarło do nas, że mama Maksymiliana Kolbe miała na imię Marianna, wiedzieliśmy, że jesteśmy we właściwym towarzystwie i wybór jest tylko jeden.

Przykład bł. Marianny: prosta duchowość

Kiedy patrzę się na wizerunek Biernackiej, mam przed oczami kobietę, która – tak w swoim, jak w naszym życiu – w pewnym momencie wyszła z cienia. Proste, wiejskie życie religijne zaowocowało w niej świętością.

Jednocześnie mam przed oczami wiele naszych mam, babć i teściowych, które takie proste życie duchowe prowadzą. Przede wszystkim przypomina mi się prababcia naszej małej Marianki, która dożyła jeszcze jej chrztu, a do której nasza najmłodsza córeczka jest tak bardzo w swoim sposobie bycia i prostocie podobna.

Marianna Biernacka nie pojawiła się w naszej rodzinie przypadkowo i mam nadzieję na jej kolejne wyjścia z cienia. Jej przykład pokazuje nam, że w życiu duchowym nie musi być spektakularnie. Niech będzie prosto i zwyczajnie – małymi krokami w stronę świętości.

Tags:
błogosławienidzieciimięświadectwo
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail