Bezrobotny pomaga uchodźcom
“Byłem bezrobotny od dwóch lat i pomimo trudności czuję potrzebę przekazania tej niewielkiej darowizny dla tych ludzi, którzy mają większe trudności niż ja i którym ty i twoja społeczność pomagacie”. To część listu otrzymanego przez ks. Giuseppe Tedesco, proboszcza jednej z parafii Busto Arsizio w diecezji Mediolanu, w północnych Włoszech.
Na początku marca ks. Giuseppe kierował misją pomocową. Wraz z trzema parafianami wziął dwa samochody i przez 20 godzin jechał prosto do granicy polsko-ukraińskiej, aby odebrać ukraińskie dzieci, które już w przeszłości odwiedziły jego parafię.
Związek między Ukrainą a Busto Arsizio jest bardzo bliski od 1998 roku. Od tamtego roku dziesiątki ukraińskich dzieci spędzało lato w tym mieście, w goszczących je rodzinach z różnych parafii.

“Ma wielkie serce”
Ks. Giuseppe mówi, że po pierwszych bombardowaniach mógł rozmawiać z dziećmi przez telefon: niektóre z nich bardzo się bały i płakały. Jedno z nich straciło dom w wyniku bombardowań i ukrywało się wraz z innymi w piwnicy szkoły. Kiedy ksiądz dowiedział się, że część z nich przekroczyła granicę Polski, szybko zorganizował wyjazd dzieci do Włoch.
Kilka dni po powrocie z podróży otrzymał anonimowy, odręcznie napisany list, z darowizną. Wysłał ją 58-letni mężczyzna, który w liście pisze, że nie jest parafianinem tej parafii, ale często uczestniczy w sobotniej mszy świętej. Darczyńca przeprasza za swoje pismo, wspominając, że ma problemy ze wzrokiem.

“Ma wielkie serce” – komentuje ks. Giuseppe na Facebooku.
„Ten list wraz z darowizną wart jest ponad tysiąc homilii. To miłość, to serce, które kocha. Niech Bóg ci błogosławi i odpłaci, drogi bracie. Twój gest jest piękną kartą Ewangelii. Czekam na ciebie” – pisze proboszcz.