Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 29/03/2024 |
Aleteia logo
Kultura
separateurCreated with Sketch.

Pragnęli wolności. Ale i walki z okupantem. Jak Polacy uciekali z Auschwitz? [wywiad]

AUSCHWITZ

olgagorovenko | Shutterstock

Marta Brzezińska-Waleszczyk - 26.01.22

Mówiono im, że z Auschwitz można wyjść tylko przez komin. Nie uwierzyli. O Polakach, którym udało się uciec z obozu śmierci opowiadają Mirosław Krzyszkowski i Bogdan Wasztyl, autorzy książki „Nas nie złamią”.

Jak trzeba było przygotować się do ucieczki z Auschwitz? Kto w tym pomagał? I dlaczego, mimo okrutnych represji za próby wydostania się za druty, Polacy nadal podejmowali ryzyko? Opowiadają o tym Mirosław Krzyszkowski i Bogdan Wasztyl, autorzy książki Nas nie złamią.

Pierwsze ucieczki z Auschwitz zaczęły się szybko. Tak, że zaskoczony był sam Höss, który przecież zakładał, że w końcu to nastąpi.

Mirosław Krzyszkowski: Może nie tyle zaskoczony samą ucieczką. Spodziewał się tego wcześniej czy później i przygotowywał skuteczne, jego zdaniem, zabezpieczenia. Nie wziął jednak pod uwagę tego, że okoliczni mieszkańcy i cywilni robotnicy zaryzykują życie, by pomóc w ucieczce.

Bogdan Wasztyl: W raporcie do przełożonych Höss podkreślał, że „okoliczna ludność jest fanatycznie polska i każdy uciekinier, który dotrze do pierwszej polskiej zagrody” otrzyma pomoc. Między innymi z tego powodu w ciągu roku wysiedlono 9 okolicznych wsi i część miasta (w sumie kilkanaście tysięcy mieszkańców). Na 40 kilometrach kwadratowych wokół Auschwitz utworzono zarządzaną przez SS strefę interesów obozu. Wejście tam bez specjalnych przepustek groziło śmiercią.

Jak Polacy uciekali z Auschwitz?

Kto był pierwszym uciekinierem?

MK: Tadeusz Wiejowski, któremu pomogli pracujący w obozie polscy robotnicy cywilni. 

BW: Z tych pięciu Polaków zatrudnionych w niemieckiej firmie i pracujących przy rozbudowie obozu, członków Związku Walki Zbrojnej, którzy w ramach represji staną się więźniami obozu, wojnę przeżyje tylko jeden.

Wiadomość szybko rozeszła się po obozie?

MK: Wiejowskiemu udało się uciec, ale pozostali więźniowie zostali ukarani długim apelem, 20-godzinną torturą. Dowiedzieli się szybko. Mający bliski kontakt z Wiejowskim byli przesłuchiwani i bici przez gestapo. Sam Wiejowski został schwytany i rozstrzelany. Ta ucieczka niekoniecznie zachęcała do kolejnych prób.

BW:W pierwszych dwóch latach funkcjonowania obozu ucieczek było mało. Władze stosowały początkowo straszliwy terror, który miał odstraszać śmiałków. Wprowadzenie odpowiedzialności zbiorowej (śmierć głodowa dziesięciu więźniów jako represja za ucieczkę) sprawiło, że obozowy ruch oporu zainicjowany przez Pileckiego (w obozie przebywał pod nazwiskiem Tomasz Serafiński) nie organizował w tym czasie ucieczek. Nawet próbował je uniemożliwiać, by nie narażać współwięźniów na represje.

Przeżyć za drutami obozu…

Jak trzeba było się przygotować do ucieczki? Próbom sprzyjały np. prace w komandach?

MK: Praca w odpowiednim komando była kluczem do przeżycia i podstawowym elementem branym pod uwagę przy planowaniu ucieczki. Zapewniała odpowiednie wyżywienie i prowiant na drogę (np. zatrudnienie w kuchni SS). Tak zdobywało się środki finansowe czy ubranie potrzebne w ucieczce (np. praca w sortowni rzeczy zabieranych przybywającym do obozu kolejnym transportom Żydów). W końcu praca w obiektach znajdujących się na zewnątrz obozu, jak np. w piekarni, dawała możliwość na sprawne przedostanie się poza strefę pilnie strzeżoną przez Niemców.

BW: Nie było uniwersalnej, sprawdzonej metody gwarantującej powodzenie. Wiele zależało od inwencji, determinacji uciekinierów, możliwości poruszania się po obozie, kręgu kolegów pomagających w przygotowaniach. Każda próba wydostania się za druty była skomplikowaną operacją. A przecież trzeba było jeszcze przetrwać poza drutami.

Gdzie więźniowie ukrywali rzeczy (np. ubranie, broń) potrzebne do wydostania się z obozu?

MK: Skrytki były bardzo pomysłowe. Najczęściej nie blisko miejsca, gdzie więzień spał, ale tam, gdzie mógł się bez szczególnych problemów udać w ciągu dnia. Więźniowie wykorzystywali trudno dostępne miejsca w okolicach codziennej pracy.

BW: Wielkiego wysiłku wymagało zorganizowanie ucieczki tak, by nie narażać na represje współwięźniów. Czasem zakładano fałszywe komanda złożone wyłącznie z potencjalnych uciekinierów.

Więźniowie, którym się udało

Kto pomagał uciekinierom?

MK: Okoliczni mieszkańcy. Polacy, których Niemcy jeszcze nie wyrzucili z domów, bo byli im potrzebni. Narażali życie swoje i rodzin. Najważniejszą rolę pełniła polska konspiracja i działająca pod obozem partyzantka. Przede wszystkim Armia Krajowa zapewniała najbezpieczniejsze miejsca, gdzie więzień mógł się schronić, zregenerować siły. Mogły mu odrosnąć włosy, mógł czekać na fałszywe dokumenty. AK organizowała drogi przerzutowe lub umożliwiała wyzwoleńcom walkę z okupantem w leśnej partyzantce.

BW: Z czasem konspiracji obozowej udało się nawiązać stałe kontakty z działającą w pobliżu Auschwitz partyzantką, tworząc rozwiązania niejako systemowe. Więzień uciekający z rekomendacją obozowej konspiracji miał niemal pewność, że jeśli uda mu się dotrzeć do punktu kontaktowego, trafi na ludzi, którzy się nim wszechstronnie zaopiekują.

Można oszacować, ile tych ucieczek w ogóle było?

MK: Historycy i badacze z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau podają, że ucieczki próbowało 928 więźniów, ale nie jest to wciąż katalog zamknięty.

BW: Udało się to 196 więźniom, którzy uciekli i przeżyli wojnę. Niemal połowa jest bohaterami naszej książki.

„Wyjście z Auschwitz jest tylko przez komin…”

Jaka była najbardziej spektakularna ucieczka?

BW:Wszystkie ucieczki były na swój sposób brawurowe. Mnie najbliższe są te zorganizowane przez majora Jana Wawrzyczka „Danutę” i dowodzony przez niego, działający w sąsiedztwie obozu, oddział Armii Krajowej „Sosienki”, który zorganizował najwięcej ucieczek z obozu. Dość powiedzieć, że pod koniec wojny pod rozkazami Wawrzyczka walczyło kilkudziesięciu uciekinierów z obozu.

Jak te ucieczki odbijały się na więźniach, jakie ponosili konsekwencje?

MK: Na początku śmierć dziesięciu za ucieczkę jednego. Była to wyjątkowo okrutna śmierć, w bunkrze głodowym. Z czasem represje zaczęły łagodnieć. Co nie znaczy, że nie były okrutne. Pojmanych uciekinierów karano śmiercią, sprowadzano do obozu członków ich rodzin. Ucieczki organizowane przez obozową lub przyobozową konspirację planowane były tak, by nie cierpieli niewinni, by chronić współwięźniów przed represjami.

BW: Musimy zdawać sobie sprawę, jak okrutny był świat Auschwitz. Sytuacja więźnia obozu była o wiele gorsza niż przestępcy skazanego na wieloletnie więzienie. Nawet ktoś, kto trafił do obozu przypadkiem, bez winy, z łapanki, wpadał w system, którego istnienia nie mógł zrozumieć. Ogromny terror, głód, praca ponad siły i świadomość ciągłego zagrożenia śmiercią odbierały resztki nadziei. Wyjście stąd jest tylko przez komin – zapewniały obozowe władze. Wyrwanie się z tej beznadziei, podjęcie działania nawet przez jednostkę mogło przywrócić innym wiarę. Wiele relacji mówi o radości współwięźniów z udanych ucieczek, oszukania systemu stworzonego przez Niemców.

Polacy uciekali z Auschwitz, by walczyć z okupantem

Jak wyglądały ucieczki z innych obozów?

MK: Nie studiowaliśmy ucieczek z innych obozów. Z naszej wiedzy dotyczącej takich zdarzeń wynika, że Auschwitz był obozem specyficznym. Uciekinierzy tylko z tego obozu mogli liczyć na pomoc polskiej ludności cywilnej czy zorganizowaną przez struktury AK. Uciekający z obozów na terenie III Rzeszy nie mieli nadziei na żadną ludzką życzliwość, pomoc, strategiczne wsparcie. Jeżeli takie ucieczki miały miejsce, zbieg mógł liczyć tylko na siebie. Każdy kontakt z przypadkowo spotkaną osobą stanowił potencjalne niebezpieczeństwo.

Piszą panowie o ucieczkach Polaków. Wyróżniają się one na tle ucieczek więźniów innych narodowości? Byli wybitnie buntowniczy?

BW: Piszemy o ucieczkach, które są najlepiej udokumentowane, na temat których mamy możliwie szeroką wiedzę. Uciekinierzy, którzy zostali schwytani i zamordowani przez Niemców nie zdążyli opowiedzieć o swojej drodze ku wolności. Jeśli nie wspomnieli o nich po wojnie współtowarzysze niewoli, to o tych próbach nie wiemy praktycznie nic. Tyle, ile zapisano w jakimś zachowanym obozowym dokumencie. A dokumentacja obozowa została w większości zniszczona.

MK: Nie mówiłbym o „polskiej buntowniczości”. Raczej o polskiej szczególnej determinacji. Ucieczki nie były motywowane tylko pragnieniem wolności, ale w dużej mierze możliwością dalszej walki z okupantem z bronią w ręku. Pisaliśmy głównie o Polakach, bo ich ucieczki stanowiły ponad połowę wszystkich ucieczek z Auschwitz. Należy podkreślić, że nie tylko Polacy są bohaterami naszych historii, są wśród nich także Żydzi (głównie młode kobiety związane z polskimi uciekinierami), ale też Niemcy, jak Otto Küsel, kapo, niemiecki kryminalista współpracujący z polską konspiracją. Książka nie miała być monografią o ucieczkach w ogóle, ale uniwersalną opowieścią o ludzkich wyborach, solidarności, a także miłości. Dokonaliśmy wyboru ze względu na poszczególne losy bohaterów, a także dlatego, że Auschwitz u zarania był obozem dla polskich więźniów politycznych.

NAS NIE ZŁAMIĄ
Tags:
Auschwitzksiążkawojna
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail