Aleteia logoAleteia logoAleteia
piątek 29/03/2024 |
Aleteia logo
Kultura
separateurCreated with Sketch.

„Żeby nie było śladów” w kinach! „Przemyk cały czas z nim jest. To ustawiło jego życie”

ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW

fot. Łukasz Bąk

Jolanta Tokarczyk - 24.09.21

Od dziś w kinach „Żeby nie było śladów” – film o sprawie Grzegorza Przemyka. Obraz w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego jest polskim kandydatem do Oscara.

Polska, maj 1983 r. Grzegorz Przemyk kończy liceum. Jest już początkującym poetą. Świętuje dobrze napisaną maturę, gdy na warszawskim placu Zamkowym zatrzymują go milicjanci. O sprawie opowiada film Żeby nie było śladów, który od dziś zobaczymy w kinach.

Sprawa Grzegorza Przemyka

Powód? Brak dokumentów, za co on i współtowarzysz, Cezary Filozof, trafiają na komisariat przy ul. Jezuickiej. Matka pobitego, Barbara Sadowska, aktywnie działa w Prymasowskim Komitecie Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom.

Za drzwiami komisariatu rozgrywa się dramat. Chłopak zostaje pobity przez funkcjonariuszy milicji. Władza obarcza winą lekarzy pogotowia. Przemyk umiera na trzy dni przed 19. urodzinami. Jego matka nieco ponad trzy lata później.

Dezinformacja, poszlaki i kłamstwa rozkręcają się, a pogrzeb ofiary, z udziałem 20 tys. żałobników, przeradza się w antykomunistyczną manifestację.

ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW

Żeby nie było śladów

Świadek śmiertelnego pobicia, Jurek Popiel (Tomasz Ziętek), postanawia zawalczyć o sprawiedliwość. Chce złożyć obciążające milicjantów zeznania. Sprawę nadzoruje generał Kiszczak (Robert Więckiewicz). Operacja „Junior” pod nadzorem MSW ma powstrzymać chłopaka przed ujawnieniem prawdy. Rozpoczyna się agitacja z udziałem esbeków skierowana przeciwko rodzinie Popielów.

Scenariusz odwołuje się do reportażu Cezarego Łazarewicza Żeby nie było śladów. Dziennikarz miał trudności ze znalezieniem wydawcy. Sugerowano mu, by pisał raczej o Powstaniu Warszawskim albo łódzkim przemyśle włókienniczym. Dopiął swego. „Mnie się wydawało, że to sprawa naszego pokolenia i muszę o tym napisać” – wspominał podczas 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Łazarewicza intrygowało, jak z tematem poradzi sobie młody reżyser Jan P. Matuszyński, który nie mógł znać sprawy Przemyka z autopsji, bo urodził się rok po jego śmierci.

ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW

Jan P. Matuszyński o swoim filmie

Proces adaptacji wiązał się z koniecznością syntetyzowania reportażu. Struktura filmu została zawężona do 2 lat. Postaci fikcyjne wzorowane są na prawdziwych życiorysach kilku osób, a w filmie pojawiają się również bohaterowie, których w książce nie było.

Pierwszy pomysł reżysera był taki, by historię Przemyka opowiedzieć przez pryzmat jego matki, Barbary. „Byłaby to jednak dosyć kameralna intymna opowieść, niepokazująca całej skali dramatu” – zauważa Jan P. Matuszyński.

Film nie jest w 100 proc. oparty na faktach. Jest pewną kompilacją faktów i fikcji, która wynikała z tego, że duża część postaci opisanych w tej książce była nie do ujęcia w filmie. Z różnych względów. Czasem niektórzy nie chcieli, czasem nie dało się tak ustawić dramaturgii, żeby w filmie znalazło się np. 17 prokuratorów. Jest więc dwóch – tłumaczy współproducent Leszek Bodzak.

ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW

„Przemyk cały czas z nim jest”

Niektóre wątki precyzyjnie rekonstruują prawdę historyczną, inne odwołują się do fikcyjnych okoliczności.

Bardzo mnie ucieszyło, że możemy pójść taką drogą. Zwłaszcza w przypadku Jurka Popiela i jego rodziny, dawało to możliwość, aby zbudować (postaci) od początku, z dużo większą wolnością twórczą – zauważa reżyser.

Nie ze wszystkimi pierwowzorami filmowych bohaterów twórcy mogli się spotkać osobiście. Udało się to w przypadku sanitariusza Michała Wysockiego, którego gra Sebastian Pawlak. Na sanitariuszy z karetki władze próbowały zrzucić winę za pobicie i śmierć maturzysty.

Spotkania były dla mnie bardzo cenne, nie tylko pod względem zawodowym, ale też ludzkim, co mi uświadomiło, jakie oddziaływanie na ludzi ma historia Przemyka. Jak pan Michał Wysocki się z nią boryka, jak (…) Przemyk cały czas z nim jest. To ustawiło całe jego życie. Porażające – podkreśla aktor.

„Wykończyli Sadowską”

O bolesnych doświadczeniach mówiła też Sandra Korzeniak, filmowa Beata Sadowska, matka Przemyka. Aktorka w czasie kręcenia zdjęć trafiła z prywatną sprawą do jednej z adwokatek, która – jak się okazało – też brała udział w sprawie Przemyka. „W jej gabinecie, pod ścianą były ułożone akta Wysockiego, które przez te wszystkie lata trzyma jak wystawkę. Powiedziała, że doszczętnie wykończyli Sadowską, zniszczyli ją tak, jak można zniszczyć człowieka na wszystkich poziomach jego istnienia”.

Aktorka szukała różnych śladów, które zostały po Sadowskiej:

Dużo wpatrywałam się w jej zdjęcia; większość (pochodziła) z pogrzebu, gdzie jest zapadnięta, zawieszona jakby na hakach. (…) Do tej pory zastanawiam się, czy jej postawa była oznaką jej siły, czy jej słabości. I nie wiem.

(…) Kiedy dowiedziałam się, że będę mogła się w nią wcielić, powiedziałam, że to dla mnie ogromny zaszczyt. Kiedy myślę o Sadowskiej, kiedy mam się o niej wypowiedzieć, coś mnie zatyka. Tam coś zostało. Nie tylko coś strasznego, to co się stało. Ale coś niezałatwionego. To jest beznadziejne, i porażające.

Film jest polskim kandydatem do Oscara.

*Wypowiedzi twórców pochodzą z konferencji prasowej z dn. 22 września 2021 r., zorganizowanej w czasie 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW
Tags:
film
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail