Aleteia logoAleteia logoAleteia
czwartek 28/03/2024 |
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Dlaczego „zwykłe” dzieci są na przegranej pozycji?

MATKA Z CÓRKĄ

HTeam | Shutterstock

Mikołaj Foks - 04.03.21

Twoje dziecko nie ma trudności szkolnych? Nie wyróżnia się szczególnymi uzdolnieniami, ale rozwija się prawidłowo? Jest całkiem „zwyczajne”, więc nie masz się o co martwić? Niestety, wręcz przeciwnie.

Mało jest dzieci w wieku szkolnym, które cechują się bardzo poważnymi problemami szkolnymi. Nieco więcej jest takich, które borykają się ze średnimi problemami. „Zwykłych” uczniów jest najwięcej. Nieco mniej jest tych, którym nauka idzie wyraźnie lepiej. Wreszcie bardzo mało jest uczniów szczególnie uzdolnionych.

Uczniów (i każdą inną grupę) można opisać za pomocą krzywej przypominającej przekrój dzwonu. Mówiąc dość ogólnie, szkoła jest stworzona z myślą o tych w środku, o tych, których jest najwięcej, o „zwykłych”. Nie trzeba się nimi zbytnio przejmować, przecież najlepiej radzą sobie w szkolnym systemie. Bardziej trzeba zająć się kimś innym…

Specjalne potrzeby dzieci

Dzieci i młodzież m.in. z trudnościami sensorycznymi, poznawczymi, psychicznymi, z niepełnosprawnościami czy zagrożone niepełnosprawnością – dobrze, że ich specjalne potrzeby edukacyjne są coraz uważniej dostrzegane i uwzględniane w systemie oświaty.

Współcześnie (zdecydowanie więcej niż dawniej) poświęca się wiele czasu i pieniędzy, żeby uczniom o specjalnych potrzebach pomóc osiągnąć łatwość nauki, którą większość uczniów po prostu ma. Niewątpliwie pomoc ta jest ważna i potrzebna. Ale pomoc i wsparcie ważne są nie tylko w przypadku deficytów. Nierozsądne byłoby nie wspierać szczególnie uzdolnionych!

Być „zwyczajnym”

Na najmocniejsze systemowe wsparcie polskiej szkoły mogą liczyć dzieci z dwóch krańców krzywej rozkładu normalnego. Te, którym jest trudniej i te, które cechują ponadprzeciętne uzdolnienia. To jest niezwykle ważne, że poświęca się im tyle czasu, uwagi i pieniędzy. Ale co wtedy dzieje się z tymi „zwykłymi” dziećmi?

Być „zwykłym” nie jest źle. Przez większość przedmiotów przechodzisz bez większych problemów. Możliwe, że przechodzisz niezauważony, no bo niczym się specjalnie (na plus czy minus) nie wyróżniasz. Ale czy to znaczy, że nie masz swoich deficytów i swoich specjalnych uzdolnień?

Osobista krzywa

Każdy ma coś, z czym się boryka i coś, co przychodzi mu z mniejszym wysiłkiem. Każdy z nas ma swoją osobistą krzywą – taki „wewnętrzny” rozkład normalny. Sprawy, nad którymi trzeba pracować i takie, na których można budować. Jeśli byłeś „zwykłym” dzieckiem, to pewnie nikt nie miał czasu tych rzeczy w tobie zauważyć.  

„Zwykłe” dzieci, często zostawiane sobie samym, uczą się zaradności i przetrwania w świecie, który mało się nimi interesuje. Uczą się maskowania (ale nie naprawiania) słabości, a swoich mocnych stron przeważnie nie dostrzegają. W ten sposób przemykają przez lata szkolne – najlepsze lata rozwoju.

Jesteś rodzicem „zwykłego” dziecka? Nie myśl z ulgą

Jeśli przeważnie jest tak, że „zwykłe” dzieci są na przegranej pozycji, to co zrobić, żeby były na wygranej? Co zrobić, jeśli nie można liczyć na szkołę? Co, jeśli nauczyciel jest zbyt zajęty innymi uczniami, a o tych „zwykłych” myśli z ulgą? Tak, inicjatywa jest po stronie rodzica.  

Jeśli jesteś rodzicem „zwykłego” dziecka, to nie myśl o nim z ulgą. Raczej niech zapali ci się czerwone światło. Bardzo prawdopodobne, że nikt ci nie pomoże lepiej poznać własnego dziecka. A jego przyszłość (bardzo mocno związana z tym, co w nim słabe i tym, co mocne) zależy od ciebie bardziej, niż może ci się wydawać! Chcesz coś z tym zrobić?




Czytaj także:
O co warto się w życiu bić, jeśli jesteś tatą? 


NAPRAWA DOMU

Czytaj także:
Krótka historia o listwie w łazience i o tym, że mężczyźni (nie) zawsze wiedzą lepiej

Tags:
dziecirodzicielstwowychowanie
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail