W czasach, gdy miasto było najważniejszym amerykańskim portem, można było modlić się nie tylko na lądzie, ale i na oceanie. Pływające kościoły dawały duchowe schronienie przejętym bojaźnią Bożą ludziom morza.
Pod koniec XIX w. transport morski odgrywał kluczową rolę w rozwijającej się gospodarce Stanów Zjednoczonych, a Nowy Jork był świetnie prosperującym portem.
Pływający kościół
Z racji położenia i płytkich wód przybrzeżnych Nowy Jork przyjmował więcej pasażerów i ładunków niż jakikolwiek inny port w USA. Przy nabrzeżach dolnego Manhattanu – tam, gdzie z czasem wyrosło światowe centrum finansowe – wówczas cumowały okręty transportujące materiały budowlane, przyprawy i tkaniny.
To stąd raz w tygodniu w rejs wyruszały pierwsze transatlantyki. I to tutaj Instytut Kościelny Ludzi Morza z Nowego Jorku i New Jersey (SCI), założony w 1834 r. przez marynarzy z Kościoła episkopalnego, by zapewnić robotnikom portowym i marynarzom podstawową pomoc, wykształcenie i opiekę duszpasterską, ufundował pierwszy pływający kościół.
Architektoniczna nowinka, kościół pw. Naszego Zbawiciela, zbudowany przez Towarzystwo Misyjne Kościoła Młodzieży, stał na kotwicy przy Pike Street w dolnym Manhattanie. Szybko stał się symbolem miasta, ale zniszczenie konstrukcji sprawiło, że w 1866 r. trzeba go było opuścić.